Z dniem dzisiejszym postanowiłam dołączyć do niezwykle już zatłoczonego jarmarku internetowych "pisarzy". Jestem najbardziej gadatliwą osobą o jakiej słyszałam. Większość mojego otoczenia wyraźnie sygnalizuje, że mój wewnętrzny ekstrawertyk staje się niczym nieznośny bachor, podrygujący nerwowo na brzegu karnego jeżyka. Tak, gęba mi się nie zamyka, ale chociaż jest nadzieja w tym, że wolniej piszę niż mówię…
Zatem
pierwszy powód, dla którego odważnie postanowiłam opublikować swoje przemyślenia, to niepohamowana chęć mówienia, dzielenia się
swoimi spostrzeżeniami i opowiadania o świecie. Zapewne pomyślicie "a kto dał
mi legitymację do takich praktyk" hmmm chyba nikt, ale to tak samo jak
wam ;)
Po drugie, zauważyłam, że pisanie bardzo porządkuje myśli, a w mojej
głowie jest obecnie kompletny chaos, jak po eksplozji granatu hukowego w podwarszawskim
burdelu.
Po trzecie zauważyłam ostatnio, że są podobne do mnie dziwaki, które
interesuje wszystko co ze światem związane.
O czym chciałabym więc pisać? Chyba
jeszcze nie wiem. Może zacznę od babcinych "hacków" domowych, wszystkiego co stare, zapomniane, opuszczone i niemodne. Niektórzy nazywają to "vintage", a dla mnie to nic innego jak życiowa,
codzienna archeologia. O! To chyba to - codzienna archeologia - bo w każdym dniu można wygrzebać coś, o czym warto pomyśleć dłużej.
Zacznę i zobaczę co z tego wyjdzie.
Dobrego dnia Wam życzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz